środa, 10 lipca 2013

6. Being normal is boring.

       Obudziłam się w doskonałej kondycji. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na Penelope. Dziewczyna spała jak zabita z policzkiem przyciśniętym do poduszki. Tak bardzo się cieszyłam, że uniknęłam kaca przy tak sporej dawce alkoholu i innych wynalazków, które wczoraj wypiłam/wzięłam, jednak gdy tylko postanowiłam wstać, moją głowę zaatakował ból tak silny, że nie potrafię go do niczego porównać.
       - No to świetnie. Kurwa mać. – jęknęłam.

Postanowiłam zejść na dół poszukać jakichkolwiek tabletek przeciwbólowych i wody, która w tamtym momencie była dla mnie zbawieniem. Jak najciszej tylko mogłam udałam się w stronę kuchni. Po drodze oczywiście nie omieszkałam wpaść na parę przedmiotów. Moja koordynacja ruchowa na kacu jest mega gówniana.Gdy tylko zeszłam na parter, na chwilę zapomniałam o bólu, który rozsadzał mi czaszkę. Salon wyglądał jakby przeszło w nim tornado a zaraz po nim, tak dla urozmaicenia, tsunami, trzęsienie ziemi i pięć innych katastrof przyrodniczych. Dookoła walały się butelki, kubki, opakowania po słodyczach i czipsach. Z żyrandola zwisały czyjeś majtki. Zastanawiałam się kto mógł wejść i tam je założyć, przecież sufit w tym miejscu był bardzo wysoki. Podłoga lepiła się od wylanych napojów, wymiocin i czegoś białego, na które nawet nie chciałam patrzeć. Długimi krokami omijałam te miejsca, by dotrzeć do kuchni. To pomieszczenie wyglądało o niebo lepiej w porównaniu z salonem, jednak tu też wszędzie walały się kubki i resztki jedzenia, papierki po cukierkach, puszki po piwie i pełno opakowań po papierosach. Otworzyłam lodówkę i moje serce zabiło mocniej na widok butelki w wodą. Przyssałam się do niej, w myślach dziękując Bogu, za to, że mimo moich wybryków, nadal choć trochę mnie kocha. Kiedy skończyłam rozkoszować się zimną cieczą, rozpoczęłam poszukiwania czegoś przeciwbólowego. Kolejno otwierałam każdą szafkę, z nadzieją, że właśnie w tym miejscu znajdę jakieś tabletki. Wiem, że to nieładnie z mojej strony grzebać w cudzych rzeczach, ale naprawdę byłam zdesperowana. Z każdą następna szafką czy szufladą moja frustracja była coraz większa – na miłość boską, Styles miał kasy jak lodu, nie stać go na zwykłą aspirynę!? Nigdzie nie mogłam znaleźć choćby opakowania po tabletkach, za to znajdowałam coraz dziwniejsze rzeczy jak na przykład zużytą prezerwatywę leżącą w cukierniczce, czy głowę konia w piekarniku. W jednej z ostatnich szafek ujrzałam obiekt moich poszukiwań. Moje oczy rozbłysły. Szybko wpakowałam sobie dwie kapsułki do ust, popiłam je wodą, po czym osunęłam się na podłogę. Zamknęłam oczy. Ból nie dawał za wygraną. Miałam wręcz wrażenie, że z każdą minutą przybiera na sile. Czułam się jakby ktoś włożył mi głowę do pralki, po czym ustawił ją na możliwie najszybszy program wirowania. Oparłam głowę na kolanach i starałam doprowadzić się do stanu używalności. Kiedy się obudziłam wydawało mi się, że jestem wypoczęta, wyspana i bez kaca. Taa, wydawało mi się. Teraz czułam zmęczenie i niewyspanie a kac niemiłosiernie miażdżył moją głowę. Pomocy.
       Nagle usłyszałam kroki. Do kuchni wszedł zaspany Louis, wyglądający jeszcze gorzej niż ja.
       - Cześć. Już nie śpisz? - wymamrotał, siadając obok mnie.
       - Nie miałam siły nawet odpowiedzieć. Podsunęłam mu tabletki i wodę. Brunet uśmiechnął się z wdzięcznością.
       - Moja głowa zaraz eksploduje – jęknęłam.
       - Nic nie mów. W życiu nie wlałem w siebie tyle co wczoraj, aż dziwne, że nikt z nas nie umarł po takiej dawce. Chyba muszę uznać wyższość kaca nade mną. Nic nie pamiętam – powiedział. Wciąż miał na sobie strój selera.
Spojrzałam w okno. Krople deszczu bębniły w szybę. Ze wczorajszego słonecznego dnia nie został nawet ślad. Londyn znów był brzydki, zimny i mokry.
Siedzieliśmy obok siebie bez słowa. Usłyszałam ciche pochrapywanie. Louis usnął. Szczerze mówiąc mi też niewiele brakowało do tego stanu. Znów rozległo się ciężkie tupanie po schodach i po chwili w kuchni znalazł się Niall.
       - Ja pierdole – jęknął. Podałam mu wodę i tabletkę, tak jak wcześniej Louisowi.
       - Ratujesz mi życie, maleńka – Niall próbował się uśmiechnąć, jednak na jego twarzy pojawił się jedynie grymas bólu.
       - Która godzina? - spytałam ziewając i przecierając oczy,
       - Za wczesna, żeby wstawać – spojrzał na śpiącego obok mnie Louisa.
       - Nie wyspałaś się, co? - blondyn kucnął obok mnie, kładąc swoją dłoń na moje kolano.
Pokręciłam głową. Kac niszczył mnie z każdą minutą, niewyspanie to akurat jedna z rzeczy, które absolutnie mi nie przeszkadzały
       - Chodź. – pomógł mi wstać. Spojrzałam na Louisa.
       - Poradzi sobie, bywał w gorszych sytuacjach – powiedział, uprzedzając moje pytanie.
Znów powlekliśmy się bez życia na górę. Tym razem weszłam do pokoju w którym spał. Białe ściany i beżowe meble stwarzały tutaj elegancki klimat. Szare zasłony w oknach idealnie wtapiały się w obraz za oknem. Po lewej stronie stało wielkie dwuosobowe łóżko. Wyglądało na wygodne.
       - Usiądź tu, zaraz wrócę – powiedział i puszczając moją rękę, udał się do białych drzwi, które znajdowały się w rogu pokoju.
 Czekając na niego położyłam się na łóżku. Boże, było takie wygodne... Pościel była przesiąknięta perfumami Horana. Wdychałam ten cudowny zapach i zamknęłam oczy. Nie miałam już siły walczyć ze zmęczeniem. Ostatnią rzecz, którą pamiętam przed całkowitym zaśnięciem, była ciepła dłoń nasuwająca na mnie kołdrę i ciężar ciała Nialla, który opadł na stronę obok.
       Niechętnie otworzyłam jedno oko. Ból głowy już nie był tak duży jak przedtem. Leżałam na boku rozkoszując się miękkością kołdry, gdy nagle czyjaś ręka wylądowała na moim boku, a na swoich plecach poczułam ciepły oddech. Zamarłam. O co tu chodzi? Przespałam się z kimś na imprezie? Boże, robiłam to bez zabezpieczenia!? Nagle przypomniałam sobie moment, gdy Niall bierze mnie za rękę, prowadząc mnie na piętro. No tak, leże w jego łóżku.
Delikatnie obróciłam się na drugi bok, starając się nie obudzić Nialla. Uśmiechnęłam się lekko. Jego rozczochrane włosy i delikatny uśmiech na twarzy sprawiał, że moje serce podskoczyło do gardła. Mogłabym patrzeć na ten widok całą wieczność. Przez tą chwilę nawet zapomniałam o kacu. Wyswobodziłam się z jego objęć i cicho wyszłam w pokoju. Spojrzałam w okno. Deszcz już nie padał, jednak na zewnątrz nadal panowała ponura pogoda. Nic dziwnego, przecież był pierwszy dzień listopada.
Udałam się do pokoju, gdzie spałam wcześniej. Penelope spala jak zabita i nic nie wskazywało na to aby cokolwiek miało ją obudzić. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Dochodziła trzecia popołudniu. Nagle w pokoju obok usłyszałam szmer, po czym drzwi otworzyły się i wyszedł z nich zaspany Zayn. Nie zwracając na mnie uwagi powlókł się powolnym krokiem w stronę łazienki. W sumie mi też przydałby się prysznic. Wyglądałam jak zombie. Weszłam do drzwi, które znajdowały się w „naszej” sypialni. Łazienka, do której weszłam, była dwa razy większa od mojego pokoju. W centralnej części łazienki stała wanna. Po lewej stronie była toaleta a naprzeciwko niej stała wielka, zabudowana umywalka z lustrem. W głębi pomieszczenia znajdował się podest a za nim, we wnęce, za szklanymi drzwiami znajdował się prysznic. Brązowe kafelki i beżowe wstawki sprawiały, że miejsce było przytulne i idealne do relaksu.
Niewiele myśląc zdjęłam ubranie i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda sprawiła, że poczułam się o niebo lepiej. W głowie miałam sceny z poprzedniej nocy, które jakimś cudem zapamiętałam w mniej lub jeszcze mniejszej części. Mimowolnie uśmiechnęłam się. To wszystko było jak sen... Zastanawiałam się jak to wszystko potoczy się dalej. Wyjdziemy z tego domu i nasza przygoda z One Direction dobiegnie końca, czy może to będzie dopiero początek? Chłopaki byli tacy... normalni, miałam cichutką nadzieję, że utrzymamy ze sobą jakiś kontakt.
       Nie wiedziałam, czy to wina alkoholu, czy naprawdę bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy i podświadomość mówiła mi, że to byłaby wspaniała przyjaźń. No i co z Niallem? Te wszystkie gesty wczoraj, każdy jego dotyk, każde jego spojrzenie, które na mnie kierował. Na samą myśl o tym dostałam gęsiej skórki. Naprawdę go polubiłam i bardzo chciałam dowiedzieć się co dalej...
Może czas się pokonać swoją nieśmiałość i zaprosić go na randkę? A co jeśli on odmówi? Nie, to głupie, to raczej on powinien o to spytać. Biłam się z myślami i do głowy nie przychodził mi żaden pomysł na rozwiązanie tej sytuacji.
       Kilka minut później wyszłam spod prysznica i owinęłam się w miękki ręcznik, który znalazłam w szafce obok wanny. Rozczesałam mokre włosy grzebieniem, którym czesał się Harry. Teraz już wiem jaki ma kolor, muszę pochwalić się Barneyowi swoim odkryciem. Ponownie włożyłam czarną koszulkę, która dał mi wczoraj Zayn. Spojrzałam na stringi leżące na podłodze. Nienawidziłam nosić nieświeżych majtek, no ale skąd mogłam wiedzieć, że po hiper zakrapianej imprezie zostanę na noc w domu Harry'ego Stylesa?
Wyszłam z łazienki i skierowałam się na dół, do kuchni. Louisa już w niej nie było. Na tarasie zauważyłam Zayna palącego papierosa i patrzącego w nieznany mi punkt.
       -Hej – uśmiechnął się, patrząc na mnie, jednak gdy zobaczył, że nadal mam na sobie jedynie jego koszulkę, natychmiast zgasił papierosa i powiedział surowym tonem:
       -Zwariowałaś? Wychodzisz na dwór tylko w koszulce i w dodatku z mokrymi włosami? Natychmiast marsz do środka! – zdecydowanym ruchem wepchnął mnie z powrotem do salonu.
       -Już dobra tato – wywróciłam oczami. Ten widząc to, dał mi lekkiego kuksańca w ramię.
       -Jak się czujesz? - spytałam.
       -Po dwóch kawach i pięciu tabletkach przeciwbólowych, nawet nieźle – odpowiedział.
Siedzieliśmy na stołkach, opierając się o kuchenną wyspę i podziwiając syf, który panował wokół nas.
       -Będziemy sprzątać to dwa lata – jęknął.
       -Poradzimy sobie – poklepałam go po ramieniu i w odpowiedzi usłyszałam głośne burczenie w brzuchu chłopaka.
       -Ale najpierw czas na śniadanie – rzekłam, a Zayn wstał ze stołka i pokierował się do lodówki.
       -Nie mamy za dużego wyboru: jajka, pomidor, pół ogórka – zaczął wyliczać – kawałek wędliny i.. och, co tu robi mój iPod? - zmarszczył brwi.
Spojrzałam beznamiętnym wzrokiem na chłopaka wyciągającego swój odtwarzacz. Po znalezionej prezerwatywie w jednej z szafek, już nic mnie nie zdziwi. Nagle w mojej głowie pojawił się obraz Zayna, który rzucił, niczym piłką futbolową, swojego iPoda do lodówki i razem z Niallem na przemian otwierali i zamykali drzwi lodówki, chcąc sprawdzić, czy jeśli ją otworzą, w środku zacznie wesoło grać What makes you beautiful. Naprawdę nie chciałam o tym mu wspominać, nie byłam jeszcze gotowa na starcia z serii Stary, nie byłem aż tak pijany! Och, aż boję się pomyśleć co ja takiego wyprawiałam czego nie pamiętałam. A pamiętałam naprawdę niewiele.

       -Dobra, wyciągnij jajka i masło. Jajecznica zawsze pomaga na kaca – powiedziałam dziarsko i podeszłam do kuchenki.
Powoli wbijałam jajka do miski a Zayn w tym czasie szukał patelni. Gdy w końcu ją znalazł, kazałam mu rozpuścić na niej masło. W trakcie smażenia, do kuchni weszła zmarnowana reszta towarzystwa, nawet Penelope, którą w końcu udało się dobudzić, a to nie lada sztuka.
       -O mój Boże, co to za piękny zapach? - zapytał Niall, podchodząc do mnie i wlepiając swój wzrok w patelnie, na której mieszałam jajka.
       -Umieram z głodu – powiedziała Penelope, siadając obok Louisa.
       -Muszę na fajkę – mruknął skacowany Mateusz.
       -Poczekaj, pójdę z tobą – powiedział Zayn, biorąc z blatu zapalniczkę i po chwili obaj zniknęli za szklanymi drzwiami na tarasie.

       -Mags, mówiłam Ci już, że cię kocham? - powiedziała Penelope wpatrując się talerz parującej jajecznicy, którą postawiłam przed nią. - To pachnie przepysznie.
       -I jeszcze lepiej smakuje – dodał z pełną buzią Niall uśmiechając się do mnie.
       -Boże, dziewczyno, zostań moją żoną – powiedział Louis wpychając sobie do buzi kolejną porcję.
       -Wątpię, żeby Niall na to pozwolił – mruknął Harry, na co Penelope pokiwała leniwie głową. Odwróciłam głowę, aby nie zobaczyli jak bardzo się zaczerwieniłam. Spojrzałam na Nialla, ten wkładał do buzi kolejną porcję jajecznicy, z miłością wpatrując się w talerz.
Chwilę później dołączyli do nas Zayn i Mateusz, łapczywie rzucając się na patelnie, gdzie została jeszcze jajecznica.
       -Jezu, to jest takie pyszne – powiedział Zayn.
       -Ja mam to na co dzień – powiedział triumfalnie Mateusz.
       -Też bym tak chciał. Mam dość ciągłego żarcia kanapek ze zdechłą sałatą. Mags, mogę zostać twoim nowym kuzynem? - zapytał, a reszta zaśmiała się na tyle, na ile pozwolił im kac. Czyli były to jedynie ciche mruknięcia

Pół godziny później... No dobra, dwie i pół godziny później, po odpoczynku postanowiliśmy ogarnąć ten cały bajzel. Aby nie biegać po domu w gołym tyłkiem, poprosiłam chłopaków o jakieś spodnie. Niall podał mi swoje dresy a reszta zawiedzionym wzrokiem patrzyła jak je ubieram. O tak, wiedziałam, że im nie przeszkadzałby widok moich nagich pośladków.
Każdy dostał zadanie. Louis, Harry i Penelope zajęli się salonem, Zayn i Mateusz tarasem, a mi i Niallowi przypadła do sprzątania kuchnia. Wiedziałam, że zrobili to specjalnie, abyśmy mogli w spokoju pogadać. W sumie chyba muszę im za to podziękować i postawić jakiegoś porządnego browara. Ale to dopiero jak wytrzeźwiejemy.
       -Co w piekarniku robi głowa konia? - zapytał blondyn.
Wzruszyłam ramionami, wrzucając do worka kolejny kubek.
       -Naprawdę fajnie, że przyszłaś tutaj z Barneyem – uśmiechnął się.
       -Fakt, to była impreza życia – zaśmiałam się – leżenie na chodniku było nie do ogarnięcia – dodałam.
       -Taa. To było epickie – wyszczerzył się - zabrakło tylko jakiegoś paparazzi do uwiecznienia tego. Już widzę nagłówki gazet: Niall Horan zalany w trupa szuka księżyca! - zaśmiał się a ja mu zawtórowałam.
Śmiejąc się wróciliśmy do zbierania z podłogi zużytych kubków. Nagle stanął naprzeciwko mnie i wlepił we mnie swoje niebieskie tęczówki.
       -Jesteś taka normalna. Chyba musimy się umówić – wypalił.
Spojrzałam na niego zszokowanym wzrokiem. O mój Jezu, on właśnie zaprosił mnie na randkę. ZAPROSIŁ. NA. RANDKĘ.
       -Muszę nad tym pomyśleć – udałam, że się zastanawiam. W duchu jednak zarówno moja intuicja jak i podświadomość, tańczyły dziki taniec i piszczały z radości.
       -Nic o tobie nie wiem - mruknął, po czym usiadł na kuchennych kafelkach.
       -Nazywam się Magdalena, pochodzę z Polski, ale aktualnie mieszkam w Londynie. Studiuję na LSE, mieszkam z moim kuzynem, który jest tak naprawdę moim wujkiem, ale nikt w to nie wierzy. Anglicy nie umieją wymawiać dobrze mojego imienia, dlatego przedstawiam się jako Madeline. Lubię nic nie robić i boję się manekinów. Jestem nudna – podsumowałam, dosiadając się do niego.
       -Wcale nie jesteś – uśmiechnął się, wyciągając z kieszeni telefon i zawzięcie klikając w niego wyciągnął go w moją stronę. - Zobacz to – wyszczerzył się. Spojrzałam w ekran. Znajdowałam się na nim ja, zawzięcie tańcząc i śpiewając z nim i Louisem Princess of China. O mój Boże, kompromitacja już na starcie. Świetnie.
       -Skąd to masz? - zapytałam zszokowana.
       -Nie wiem, znalazłem to dzisiaj rano. - wyszczerzył się.
       -W sumie ułożyliśmy niezłą choreografię – uniosłam jedną brew a blondyn pokiwał głową.
Zaczęłam się śmiać widząc siebie okręcającą się wokół własnej osi i Nialla, który stał za Louisem i razem z nim zacząć wymachiwać rękami w górę i dół, naśladując ruchy z teledysku. Blondyn spojrzał na mnie. Na następnym filmiku zobaczyłam siebie razem z Harrym, który flegmatycznym głosem próbował wmówić mi, że Niall zamienił się w małego krasnoludka i to on zapala światło w lodówce. Zaraz, dlaczego nasze tematy do pijackich rozmów kręcą się wokół lodówki? To nie jest normalne. Ale z drugiej strony wolę rozmawiać o lodówce niż o polityce czy kościele.
       -Okej, może to był wyjątek - powiedziałam, ocierając łzy, które poleciały mi ze śmiechu. - ale to nie zmienia faktu, że jestem nudna i że nic nie wiem o tobie – dodałam, wstając w podłogi.
       -Żartujesz? - Niall również wstał i wrzucił do worka opakowanie po paluszkach. - W necie znajdziesz o mnie wszystko! - powiedział.
       -Tak, ale skąd mam wiedzieć co jest prawdą? - spojrzałam na niego.
       -To są moje autentyczne wypowiedzi – powiedział bijąc się w pierś.
       -Tak? To zaraz się przekonamy – powiedziałam zadziornie, wyciągając z kieszeni telefon i wchodząc w Google, wpisałam Niall facts.
       -No dobra, panie wszystko-o-mnie-jest-w-necie. Przeczytam ci parę faktów i potwierdzisz, że to prawda czy też nie.
       -Dawaj – uśmiechnął się pewnie, podejmując wyzwanie.
       -Okej -mruknęłam, przeglądając stronę. - Mam! Niall powiedział Liamowi, że jeśli kiedykolwiek będzie mieć syna to nazwie go jego imieniem. - przeczytałam.
       -Pff – prychnął triumfalnie – to prawda. Dawaj następne.
       -Kiedy mama Nialla odwiedziła go w USA, to chłopak nie pozwalał jej za nic płacić, płacił za nią.
       -To też prawda. Przecież to normalne, że skoro mnie stać, będę płacił za moją mamę zawsze i wszędzie -odpowiedział.
       -Kiedy Niall miał cztery lata, pokazał tyłek na weselu swojego wujka.
       -Co? - uśmiech zszedł mu z twarzy - pierwszy raz o tym słyszę - podrapał się po głowie.
Tym razem to ja posłałam mu triumfalny uśmiech.
       -Przecież to są autentyczne wypowiedzi – przedrzeźniałam go, przez co dostałam pustym kubkiem w rękę.
       -Niall spał z misiem do 12 roku życia i dalej trzyma go w swoim apartamencie – przeczytałam.
       -Nie spałem z nim do dwunastego roku życia tylko do dziewiątego! - poprawił mnie.
       -Mając 12 lat wszyscy moi koledzy mieli dziewczyny,ale ja nie. Czułem się samotny, więc zapytałem mamy czy będzie moją dziewczyną – zacytowałam, usiłując stłumić śmiech.
       -Boże.. - jęknął.
       -Prawda czy nie? - przygryzłam wargę, czując, że zaraz wybuchnę śmiechem
       -Nie! Kto wymyśla takie głupie rzeczy? - mruknął cicho a ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
Niall stał zażenowany wpatrując się z swoje białe skarpetki.
       -Prze...praszam – wysapałam i nadal się śmiejąc przeczytałam kolejny fakt. - Mmm, .Niall kocha horrory i gdyby oglądał jakiś ze swoją dziewczyną, przytulałby ją wtedy, kiedy by się bała.
       -Prawda. Przecież to normalne. Przytulałbym swoją dziewczynę nie tylko na horrorach, w sumie zawsze bym ją przytulał. - wzruszył ramionami.
       -Okej, mam następne: Niall sądzi że kichanie dziewczyn jest słodkie. Prawda?
       -Jasne, to naprawdę jest słodkie.
       -Nawet jeśli by cię obsmarkała? - zapytałam, szczerząc się.
       -Jesteś obrzydliwa – powiedział, a ja pokazałam mu język.
       -No co? Musisz brać każdą opcję pod uwagę – powiedziałam.
       -Fakt. Muszę to zapamiętać - uśmiechnął się.
Przez następnych kilka minut nadal czytałam przeróżne fakty dotyczące blondyna, śmiejąc się z jego oburzenia na niektóre rzeczy, które przeczytałam.
       -Widzisz? Mówiłam Ci, że nie wszystko to prawda – powiedziałam, a Niall niechętnie przytaknął.
Przez następne pół godziny starałam się dokończyć sprzątanie, jednak było to bardzo trudne, gdyż Niall biorąc za mikrofon miotłę, udawał Lady Gagę śpiewając Alejandro. Znów byłam bliska posikania się w majtki, kiedy udawał striptizerkę tańczącą na rurze. Co jak co, ale ten chłopak był naprawdę giętki.
W końcu kuchnia została sprowadzona do stanu używalności. Ciężko opadłam na stołek obok Nialla, który dojadał okruszki po czipsach.
       -Niezły z nas team – mruknęłam, podziwiając nasze dzieło.
       -Fakt. Wspominałam już, że wy dwoje musicie się umówić? - odpowiedziała mi Penelope, która weszła do kuchni.
Zaczerwieniłam się i morderczym wzrokiem spojrzałam na przyjaciółkę. Ta jednak, jak zawsze, nic sobie z tego nie robiła.
       -A tak w ogóle, to sprawdź Twittera Louisa. – Pen spojrzała na Nialla, po czym biorąc dwa jabłka, wyszła a kuchni zostawiając nas samych.
Wzięłam telefon i weszłam na Twittera. To co zobaczyłam, sprawiło, że moje serce stanęło.
       -O cholera – mruknęłam. Niall przysunął się i spojrzał w ekran. Po chwili zerwał się z miejsca i poszedł w kierunku salonu.
       -Looouuuuuuuis! - usłyszałam jego wrzask, później śmiech Penelope i Harry'ego.
Gapiłam się w zdjęcie, które wstawił Louis. Ja i Niall stojący w objęciach robiący głupie miny. Niby to nic takiego, jednak zdawałam sobie sprawę, że Nialla czekają teraz tysiące pytań od ciekawskich fanów, kim jest dziewczyna ze zdjęcia.
Zrezygnowana poszłam do salonu i zastałam tam Nialla ganiającego Louisa wokół kanapy, na której leżeli Harry, Penelope i Mateusz. Koło mnie stanął Zayn, który również przyglądał się temu co się działo.
       -Wyobraź sobie, że muszę wytrzymywać to na co dzień. Oni nie są normalni – powiedział.
       -Normalność jest nudna. Zawsze możesz odpocząć u nas – szepnęłam konspiracyjnym tonem, na co Zayn uśmiechnął się.
Wszyscy usiedliśmy na kanapie, oglądając jakiś durny teleturniej i próbując odpowiadać na pytania wraz z grającymi o milion funtów. To znaczy wszyscy próbowali, oprócz Harry'ego. Ten chłopak chyba wciąż był pijany, sądząc po jego niezwykle elokwentnych odpowiedziach na pytania.
       -Jak nazywał się główny bohater książki Zabić drozda? - pan prowadzący z kamienną twarzą zadal to pytanie uczestnikowi turnieju.
       -Pieczarka. - Harry równie poważnie powiedział to do ekranu. Wszyscy spojrzeliśmy na niego, po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Pieczarka była odpowiedzią Stylesa na wszystkie pytania do końca teleturnieju. Dzięki Bogu, że jest w zespole i ma ten milion na koncie, bo byłby gównianym uczestnikiem Graj o milion.


       -Dobra chłopaki, dzięki za nocleg, ale czas już na nas – powiedział Mateusz, powoli podnosząc się z kanapy.
       -Musimy umówić się na piwo, stary – Louis klepnął go po ramieniu.
Wraz z Penelope poszłam na górę zabierając swoje rzeczy. Z napięciem czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Chwilę potem wszyscy staliśmy przed wyjściem.
       -To co, następnym razem widzimy się u nas? - powiedział Mateusz, a chłopaki pokiwali głowami.
       -Będziemy w kontakcie – powiedział Harry podając mu rękę na pożegnanie.
Już mieliśmy wychodzić, gdy Niall złapał moją dłoń, niezdarnie wkładając mi kawałek papieru.
       -Jakbyś chciała pogadać czy coś... Zadzwoń – wymamrotał.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go na pożegnanie. Zatopił głowę w moich włosach. Tą cudowna chwilę przerwał Mateusz, ciągnąc mnie w stronę taksówki. Przysięgam, gdyby nie kac, już dawno użyłabym na nim jednego z ciosów karate, którego nauczyłam się mając siedem lat. Musiałam zadowolić się morderczym spojrzeniem, którym obdarowałam mojego kuzyna.
       Odjeżdżając, ostatni raz spojrzałam w stronę chłopaków. Śmiali się i popychali nawzajem w stronę domu. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Mateusza i Penelope, którzy zawzięcie konwersowali o wczorajszej imprezie. Oparłam głowę o szybę taksówki.
Kilka minut później taksówka zatrzymała się obok naszego domu. Pożegnaliśmy się z Penelope, która pojechała dalej.
       -To była noc – powiedział Mateusz siadając na kanapie w salonie. - Te chłopaki są naprawdę w porządku. – powiedział.
       -Wiem. - uśmiechnęłam się po czym poszłam na górę.
Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Przypomniałam sobie o kartce, którą dał mi Niall. Pospiesznie wyjęłam ją z kieszeni jego dresów i wstukałam numer do telefonu. Wyszczerzyłam się do siebie jak idiotka. Naprawdę zachowywałam się jak głupia, podniecając się głupim numerem telefonu. Niewiele myśląc wystukałam wiadomość.

Do: Niall
Zapomniałam oddać Ci dresów!

Spojrzałam w ekran i nacisnęłam wyślij. Nie zdążyłam odłożyć telefonu, gdy już dostałam smsa.

Od: Niall
Weź je. Wyglądasz w nich lepiej xx


Uśmiechnęłam się patrząc w ekran. Po chwili dostałam kolejną wiadomość.

Od: Niall
Nadal uważam, że powinniśmy się umówić :)


Moje serce zabiło mocniej. Drącymi rękami nerwowo stukałam w ekran telefonu.

Do: Niall
Gdzie i kiedy?

Od: Niall
Jutro o siedemnastej w Nando's?

Do: Niall
Brzmi w porządku :)

Od: Niall
To świetnie, widzimy się jutro :) Nie mogę się doczekać! xxxxx


Wpatrywałam się w telefon jak głupia. Rzuciłam się z piskiem na łóżko. Idę na randkę z Niallem Horanem. To się dzieje naprawdę! Stanęłam na środku pokoju i zaczęłam tańczyć swój taniec zwycięstwa.
Po chwili dostałam kolejnego esemesa.

Od: Penelope
Twitter wariuje, spójrz na Trendy!

Pospiesznie włączyłam laptopa i zalogowałam się na swoim koncie.
Spojrzałam na Trendy i kolejny raz dostałam zawału.

#TajemniczaDziewczynaNialla

Kliknęłam w tag i moim oczom ukazały się dziesiątki tweetów dotyczących mnie.

Kim jest dziewczyna ze zdjęcia? To dziewczyna Nialla??? 
Nialler ma nową dziewczynę?!
Kim jest ta blondynka??? Nie widziałam jej nigdy wcześniej!
Dodatkowo atmosferę podgrzewał sam Harry, również dodając ten tag do swojego tweeta.

@NiallOfficial właśnie, kto jest twoją tajemniczą dziewczyną? Jestem taaaaki ciekawy :D

Chwilę później zobaczyłam, że Niall odpowiedział Harry'emu.

@Harry_Styles hahaha jeszcze nie rozwiązałem tej zagadki

Wśród lawiny tweetów, dostrzegłam jeden od Penelope i Mateusza, którzy również dołączyli do tej zabawy.


       -Och, jesteś taka sławna - wyszczerzył się Mateusz, kiedy usiadłam obok niego.
       -To twoja sprawka? - spytałam, na co on, wciąż się uśmiechając, potrząsnął głową.
       -No to teraz zostałaś najbardziej tajemniczą dziewczyną w całej Wielkiej Brytanii. A właśnie, jutro przychodzi do nas Josh, będziemy oglądać mecz. Real przeciwko Barcelonie - dodał.
       -Spoko, i tak mnie nie będzie w domu - odpowiedziałam.
       -Jak to? Wychodzisz gdzieś z Pen? - spytał.
       -Nie. Idę na randkę. - uśmiechnęłam się do siebie.


_________________________________________________
W końcu udało mi się dodać ten rozdział :D od dwóch dni próbowałam go wstawić, ale wciąż coś albo ktoś mi w tym przeszkadzał. No, ale ważne, że w końcu się pojawił :D
Przepraszam za wszelkie błędy, literówki i wszystko inne, gdy tylko znajdę troszkę czasu poprawię ten rozdział :)
Pozdrawiam xx

13 komentarzy:

  1. jak zawszę świetny czekam na następny. wreszcie niall spytał się czy pójdzie z nim na randkę :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wreszcie, ale zobaczymy czy ta randka w ogóle się odbędzie ;>

      Usuń
  2. Uui jaram się, że Niall w końcu zaprosił ją na randkę! To będzie para idealna :3
    Super rozdział, czekam na nn ! ;*

    Kukardka, xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uu, para idealna mówisz? ;D chyba muszę coś namieszać, aby nie było tak słodko :D
      Nowy już jutro! :*

      Usuń
  3. powiem tylko tyle rozdział świetny :D czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam, ale mam problemy z komputerem i muszę siedzieć teraz na telefonie. Co do rozdziału, to muszę przyznać, że z rozdziału na rozdział coraz bardziej rozwalasz mnie swoim poczuciem humoru. Podobała mi się scena gdy Niall zaprosił ją na randkę oraz gdy czytała fakty o nim. Świetny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się ciesze, że Ci się podobał, to jeszcze nie koniec moich dziwnych pomysłów haha :D
      pozdrawiam x

      Usuń
  5. Ja pierdziele! (może początek mojego komentarza nie jest zbyt..mądry, ale idealnie ozwierciedla moje pierwsze wrażene)
    Wstałam dzisiaj mega wcześnie i zaczęłam czytać *-*
    Laska masz talent jak mało kto, powaga ^^
    Wszystkie wypowiedzi bohaterów są zabawne i baaardzo miło się je czyta. Szczerze powiedziawszy aż się prawie popłakałam ze śmiechu kiedy Magda i Niall odbywali rozmowę w kuchni.
    Haha czy to urocze jak dziewczyna kichnie i się obsmarka?
    Nieee chyba raczej nie :p
    Ale takiej imprezy tylko pozazdrościć xd
    Strasznie się cieszę, że idą na randkę i to jeszcze w Nando!! <3
    Uwielbiam Ciebie, to jak piszesz, no i oczywiście samego bloga :)
    Geniusz nad geniusze :*

    my-world-and-one-direction.blogspot.com
    fairy-tale-with-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak miłe słowa, szczerze nie sądziłam, że spodoba Ci się mój blog :)
      Pozdrawiam! x

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracam, mam trochę do nadrabiania, ale dzięki Bogu, trzy tygodnie poza światem nie uszkodziły mojej pamięci i pamiętam wszystko co działo się wcześniej, ufff, rozbawiło mnie parę momentów, ale napiszę zbiorowy koment pod najaktualniejszym rozdziałem:)
    Cieszę się z Mags i Nialla, są przesłodcy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że są słodcy, sama jestem ich mega fanką :D

      Usuń